Na co trzeba się przygotować?
Na pewno na to, że kary za łamanie przepisów ruchu drogowego będą wyższe i to niebagatelnie, a wraz z nimi wzrosną takżę składki OC.
Zacznijmy jednak od garści statystyk. Według ogólnodostępnego raportu Komendy Głównej Policji pt. “Wypadki drogowe w Polsce w 2020 roku”, zachodzi u nas najwięcej zgonów na 100 wypadków, na tle całej Unii Europejskiej. Zajmujemy tu niechlubne, pierwsze miejsce z ilością 9,6. Tuż za nami jest Bułgaria i na trzecim miejscu Dania.
Co ciekawe, to w Niemczech doszło do największej ilości wypadków w całej Unii, bo było ich aż 300 143. Dla porównania, w Polsce nastąpiło “tylko” 30 288 wypadków, jednak jak wynika z podanej wyżej statystyki, w naszym kraju śmiertelność w przeliczeniu na 100 wypadków jest o wiele wyższa (dla dociekliwych, w Niemczech będzie to 1 osoba zabita).
Dlaczego w Polsce jest tak źwle? Najpierw zwróćmy uwagę na to, że bywało gorzej. Patrząc na liczbę wypadków drogowych oraz ich skutki w latach 2011-2020 okazuje się, że tendencja jest wyraźnie spadkowa. Według raportu, najtragiczniejszym rokiem w badanym przedziale był 2011, gdy ogółem doszło do 40 065 wypadków, których ofiarami padło 4189 osób zabitych i 49 501 rannych.
Od tamtego czasu liczby te sukcesywnie spadają (między rokiem 2020, a 2019 spadek śmiertelności wynosi ponad 20%). Niestety nie jest to wystarczająco dobry wynik, w związku z czym ustawodawca postanowił postawić na penalizację. Pytanie, czy reforma programu szkoleniowego kierowców nie przyniosłaby lepszych efektów pozostawimy otwarte.
Teraz przechodzimy do zmian.
Po wprowadzeniu nowych przepisów, firmy ubezpieczeniowe (na wzór amerykański) zaczną podwyższać ceny taryf ubezpieczeniowych kierowcom łamiącym przepisy ruchu drogowego. Będzie to możliwe, w wyniku udostępnienia im pełnego wglądu do bazy CEPiK. Dzięki temu zaczną oceniać poziom ryzyka na podstawie nowych danych, a co za tym idzie, oferować adekwatną stawkę za ubezpieczenie. Co ciekawe, dla osób z czystą kartoteką ceny powinny być obniżane. Na ten moment może to zostać odroczone w czasie do „wdrożenia rozwiązań technicznych umożliwiających wprowadzanie, przekazywanie, gromadzenie i udostępnianie danych”. Możliwe zatem, że ta zmiana, mimo wprowadzenia wraz z nową ustawą, realnie zacznie być stosowana dopiero później. Czas pokaże.
Kolejną zmianą jest podniesienie maksymalnej wysokości mandatu. Od lat 90. wynosi ona 500 zł. Teraz, za najcięższe wykroczenia drogowe, w postępowaniu mandatowym, kary wzrosną do 5000 zł, a w przypadku kumulacji wykroczeń do 6000 zł (o tym za chwilę). Maksymalną karą, którą będzie mógł zawyrokować sąd będzie natomiast 30 000 zł.
Kumulacja kar polegać ma na popełnieniu wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu drogowemu w okresie nie dłuższym niż 2 lata. Na przykład, po zmianach, kara za przekroczenie prędkości o 30 km/h (niezależnie, czy w strefie zabudowanej, czy nie) wyniesie 1500 zł i jeżeli w ciągu 2 lat od popełnienia tego czynu, kierowca ponownie złamie prawo w ten sposób, otrzyma karę dwa razy wyższą, czyli 3000 zł. Podobnie w przypadku innych wykroczeń – wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym wyniesie 1000 zł, a w ramach “kumulacji”, 2000 zł.
Zmieni się też system punktów karnych. Nowi kierowcy otrzymają mniejszą pulę, bo 20 punktów do wykorzystania. Co więcej, kierujący pojazdem, który złamie obowiązujące przepisy drogowe może dostać nawet 15 punktów karnych (w porównaniu do obecnych max 10 punktach). Wydłużony zostanie także okres kasacji. Według nowych przepisów punkty karne będą zerować się dopiero po 2 latach od dnia zapłaty grzywny.
Planowany taryfikator mandatów uderza także w osoby, które nie mając uprawnień podejmują się prowadzenia pojazdów. Co za tym idzie, kierowcy bez odpowiedniego prawa jazdy grozi kara zarówno pozbawienia wolności, jak i grzywna w wysokości do 1000 zł.
Nowa ustawa chce też usprawnić przepisy dotyczące koordynacji wniosków pomiędzy postępowaniem karnym i cywilnym. W ramach tego zabiegu, najbliższym ofiarom wypadków, które w wyniku zdarzenia drogowego poniosły śmierć przydzielana zostanie renta.
Planowane zmiany wynikają z projektu ustawy, która może, ale nie musi zostać przyjęta w grudniu tego roku. To oznacza, że opisywana rewolucja mandatowa nie jest 100% pewna, ale za to wysoce prawdopodobna.